Hayley's Pov.
-Jace ! - Krzyknęłam ze śmiechem, rzucając w szatyna poduszką. Chłopak zaśmiał się, wychodząc z salonu i udając się do kuchni.
-Jace ! - Krzyknęłam ze śmiechem, rzucając w szatyna poduszką. Chłopak zaśmiał się, wychodząc z salonu i udając się do kuchni.
Nadal cicho chichocząc,
położyłam głowę na oparciu kanapy, czekając aż wróci.
Przymknęłam powieki, rozkoszując się chwilą spokoju. W tle
słyszałam dźwięki reklam dobiegające z telewizora i krzątającego
się po kuchni Jace'a. Uśmiechnęłam się sama do siebie, myśląc
o tym, jak wspaniale jest mieć takiego przyjaciela, który martwi
się o ciebie, zawsze służy pomocą i jest... Och, po prostu
uroczy.
-Nie ma popcornu.-
Powiedział głośno ciemnooki, machając przed moją twarzą pustą
miską. Sapnęłam, odsuwając miskę od siebie. Chłopak zaśmiał
się, siadając obok mnie.
-W sumie, nie jest tak
późno. - Stwierdził, zerkając na ciemny, naścienny zegar.
Również zwróciłam się w tamtą stronę, zauważając, że jest
trzecia w nocy. Westchnęłam, przesuwając się na błękitnej
kanapie.
-W sumie, nadużywasz tego
„w sumie”. - Zaśmiałam się, a on zrobił obrażoną minę. W
odzewie ścisnęłam i potrząsnęłam jego policzkiem, na co
strząsnął moją dłoń.
-Auu.- Zawył, pocierając
lekko czerwone miejsce. - Bez przesady, co?
Wgramoliłam mu się na
kolana, delikatnie całując pulchny policzek.
-Tak lepiej?- Spytałam,
delikatnie się uśmiechając.
-Aww, jesteś taka
słodziutka.- Zagruchał, pstrykając mnie w nos. Wywróciłam
oczami, schodząc z Jace'a i siadając na swoim poprzednim miejscu.
Założyłam ręce na piersi, wlepiając wzrok w telewizor, gdzie
leciała akurat reklama pasty colgate.
-Obraziłaś się? -
Spytał Jace, przekręcając się tak, by mieć na mnie lepszy widok.
Wyglądał całkiem zabawnie, gdy jego brwi się złączyły, a
malinowe usta na chwilę zamknęły. Zabijcie mnie, ale ten facet
strasznie dużo gada. Czasem mam go dość, ale i tak go kocham.
-Nie.- Jęknęłam,
pocierając twarz dłońmi.
Nagle poczułam się
cholernie zmęczona, nie wiadomo po czym, ani dlaczego, ponieważ
jeszcze chwilę temu byłam pełna energii i nawet przez myśl nie
przeszło mi to, by położyć się spać.
Szatyn przytulił mnie do
siebie, delikatnie pocierając moje plecy.
-Może położysz się
spać, co Hayley? - Spytał łagodnie w moje włosy. Skinęłam, a
wtedy rozbrzmiał dźwięk jego telefonu. Szybko chwycił komórkę w
dłoń i natychmiastowo odebrał. Odsunęliśmy się od siebie, gdy
Jace rozmawiał, a raczej głównie potakiwał. Chwilę później
skończył, patrząc na mnie z czymś dziwnym w oku.
-Dark chce się z nami
spotkać. Ponoć to pilne.- Zamarłam. Nie widziałam ich dwa
tygodnie, a teraz nagle chcą się spotkać?
Oblizałam suche wargi i
ponownie zaczęłam oddychać, dopiero teraz łapiąc się na tym, że
wcześniej wstrzymywałam oddech.
-Kiedy?- Spytałam cicho,
z trudem przełykając ślinę. Przerażała mnie głównie myśl, że
zobaczę Nialla i Zayna.
-Jutro, po południu.
Wyjedziemy rano.- Oznajmił Jace spokojnie. Nagle stał się...
Cichy. Wiedział, na co się pisze odchodząc ze mną, pilnując mnie
przed nie wiadomo kim i stając się mi najbliższą osobą...
Wiedział, że będzie wiele ryzykować, a jednak zrobił to, po
niecałym tygodniu znajomości.
-Jason będzie, by dać
nam jakieś bronie. - Dodał po chwili, a na mojej twarzy pojawił
się cień uśmiechu, na myśl o zbliżającym się spotkaniu z
Jason'em. Jego również szczerze uwielbiałam, choć nie było to
tak silne, jak w przypadku Jace'a.
-Więc... Chodźmy spać,
mamy raczej mało czasu. - Stwierdziłam, a on przytaknął, po czym
razem ruszyliśmy na piętro, do naszych sypialni.
Zagrzebując się w
pościeli, poczułam uścisk mojego żołądka.
Witaj z powrotem, strachu
i niepewności. Mam nadzieję, że świetnie się bawicie, znów
przejmując kontrolę nad moim ciałem?
~*~
Jace's Pov.
+ Cały rozdział pierwszy drugiej części. Jak wam się podoba?Jace's Pov.
Zostawiając Hayley z
członkami Dark, ja udałem się do jednego z nich, których akurat
brakowało.
Idąc pustym, białym
korytarzem z marmurową podłogą, doszedłem do jasnych, drewnianych
drzwi i pewnie je pchnąłem.
Od razu usiadłem na
starym krześle, które wydało charakterystyczne skrzypnięcie,
stojącym naprzeciw marmurowego biurka, za którym siedział Liam.
Podniósł na mnie wzrok
znad białego papieru, westchnął, i odłożył trzymaną rzecz.
Złączył dłonie i oparł na nich swoją brodę, dokładnie mi się
przyglądając. Rozłożyłem się wygodniej, czekając na to, co ma
mi do powiedzenia.
-Więc...- Zaczął Payne,
zwilżając językiem swoje wargi.- Doszliśmy do paru spraw w
związku z Hayley Emilly Stone. - Powiedział fachowo, a ja
zmarszczyłem brwi. Jakby nie mógł powiedzieć normalnie.
-Jakich?
- Ponagliłem go, nie chcąc męczyć się panującą tu ciszą.
-Ktoś,
kto próbuje ją... Zabić, nie robi tego ze względu na to, że jest
w Dark.- Oznajmił, a ja poprawiłem się na krześle.
-A
znacie powód? - Spytałem podirytowany. Skinął głową, opadając
na oparcie biurowego krzesła.
-W
małej mierze, ale jednak. - Spojrzał w bok, na uchylone okno, skąd
dochodził śmiech Hayley.
Uśmiechnąłem
się lekko do siebie, wyobrażając sobie ją, gdy się śmieje. - To
zaczęło się wcześniej. Wypadek z Niallem, czy nawet... Sytuacja w
lesie. Zayn szukał jej i był pewien, że kogoś słyszał. Nie
byłem to ja ani, o dziwo, ona.- Uniosłem brwi, czekając na
kontynuację. - Ktoś obserwował ją od dawna.
Mój
żołądek boleśnie się ścisnął, gdy o tym pomyślałem. Ja
również długi czas obserwowałem ją, ale miałem swoje powody,
które były w pełni uzasadnione i nie miały nic złego na myśli.
-Nie
masz jakiegoś pomysłu?- Spytał Liam, zerkając na mnie. Chwilę
się zamyśliłem, ale jednak zaprzeczyłem ruchem głowy.- A wasz
ojciec? -
Zamarłem. Moje serce się zatrzymało z bolesnym, ostatnim
uderzeniem. Krew zalała mój mózg i czułem, jak wszystko
eksploduje, a ja zostaję sam w czarnej przestrzeni, powoli spadając
w niekończącą się przepaść. Chciałem się czegoś złapać,
ale niczego nie było. Potrzebowałem pomocy. Moje płuca zostały
zniszczone, nie mogłem oddychać.
-Skąd
wiesz?- Wyszeptałem, gdy odzyskałem panowanie nad sobą. Zimny pot
zalał moje ciało.
-Nie
jest to ważne, ale... Nie chcesz mówić Hay? - Spytał Liam, a ja
poczułem narastające wyrzuty sumienia, związane z tym, co
ukrywałem przed moją siostrą.
Niepewnie
pokiwałem głową, a Payne uśmiechnął się blado.
-Nasz
ojciec...- Przełknąłem ślinę, nie chcąc mówić o tyranie,
który wyrzucił mnie na ulicę, bił, i znęcał się psychicznie.
Zabraniał mi jeść, spać i ciągle poniżał... - Kiedyś był
wpakowany w jakieś interesy, ale obserwując go i... Hayley, nic
takiego nie miało miejsca.- Przyznałem, nie do końca pewny, czy
czegoś nie przeoczyłem.
-Przyjrzymy
się mu, ale na razie nie mieszajmy w to twojej siostry. Zajmij się
nią, by było jej jak najlepiej i pilnuj. - Liam uśmiechnął się
do mnie. Wstał i poklepał moje plecy, następnie opuszczając
pomieszczenie.
Opadłem
bardziej na krześle, zaciskając mocno powieki.
Bałem
się o siebie, o Hayley i o to, co nas łączy. Chciałem jej
powiedzieć, ale czy nie zniszczył bym tym tego, co jest między
nami?
Zwłaszcza,
że musiałbym wspomnieć o naszym ojcu, a to mogłoby ją zniszczyć.
Wymyśliłamcoś nowego, staram się wprowadzić intrygę i coś niespodziewanego.
Kochajcie Jace'a, bo będzie ŚWIETNYM BRATEM !
Jeśli chcecie być nadal informowani, musicie się wpisać, bo zbieram nową listę na 2 część.
Pozdrawiam.
Jest super i mam szczerą nadzieję, że wrócisz. Rozdział wprowadza klimacik a sytuacje są doskonale a zarazem prosto napisane. Tak trzymaj. Czekam na więcej xx.
ReplyDeleteZaintrygowałaś mnie... czekam na ciąg dalszy
ReplyDelete:) No robi się ciekawie :d
ReplyDeleteJejku, nie mogę się doczekać dalszej części. Jest genialne. /@mysia_pysiaRiRi
ReplyDeleteStrasznie się cieszę,że jednak publikujesz! Pisz dalej, my na pewno będziemy czytać. Mam w głowie milion pytań, ale na razie się powstrzymam z ich zadawaniem i poczekam na następny rozdział :) Trzymaj się ciepło xx
ReplyDelete